Forum  Strona Główna  

 


Forum Strona Główna -> Fanfiction / Literatura / Harry Potter / Bez ograniczeń -> [M] Opuszczony [HP/SS] +12
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post [M] Opuszczony [HP/SS] +12 - Wysłany: Sob 11:47, 05 Maj 2012  
magda95959
Komentator Miesiąca
Komentator Miesiąca



Dołączył: 01 Maj 2012
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubliniec
Płeć: Kobieta


Autor: magda95959
Beta: Fantasmagoria :*
Rating: +12
Parring: HP/SS
Długość: Miniaturka

Kilka słów wstępu:
Miniaturka ta została napisana na życzenie Tyone do wiersza Zbigniewa Herberta 'Opuszczony'.
Wiersz dostępny tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]

Na usprawiedliwienie dodam tylko, że to mój drugi tekst autorski i to jeszcze pisany dla Tyosi... Tak, to było moje drugie literackie samobójstwo Smile Miłego (mam nadzieję) czytania życzę.


Opuszczony

Teraz jest lepiej. Nie idealnie, nawet nie tak jak kiedyś, ale… lepiej. Nie chodzę już przybity przez cały czas. Coraz mniej osób rzuca mi współczujące spojrzenia. Oni wiedzą. Wiedzą, że śmierć Harry’ego dotknęła mnie bardziej niż kogokolwiek innego. Ale teraz już się pozbierałem. W tej chwili potrafię wejść do Sali pełnej uczniów i odejmować im punkty bez zająknięcia, czy też szczególnego powodu. Zdarza mi się nawet krzyknąć, przeklinając głupotę uczniów. Kiedy wracam do pokoju nauczycielskiego, nie cichną już wszystkie rozmowy. Pozdrawiam obecnych w nim profesorów skinięciem głowy, po czym biorę swoje materiały i wychodzę na kolejną lekcję.

Lecz cały mój spokój ulatnia się, kiedy patrzę na szachownicę, gdzie jeszcze odbywa się niezakończona partia. Zimne figury, zastygłe w bezruchu, zdają się być pogrążone w jakimś letargu. Nie krzyczą. Nie nawołują, żeby je posprzątać. Po prostu są.

Uśmiecham się krzywo na wspomnienie akurat tej partii. Nigdy bym nie pomyślał, że Harry jest tak doskonałym graczem. Na początku udawał, że totalnie nie wie co się dzieje na planszy, więc mu odpuściłem. Wtedy zaczęła się walka, która znalazła swój szach-mat w łóżku.

Nasza ostatnia wspólna noc. Ostatni spokojny sen, zanim zostaliśmy z niego wyrwani przez odgłosy bitwy na błoniach. Powiedziałeś tylko: Już czas. Przyznałem ci rację, pocałowałem delikatnie i wypuściłem z objęć. Wierzyłem w ciebie. Wiedziałem, że dasz sobie radę.

W ferworze walki straciłem cię z oczu. Jednak wiedziałem doskonale, kiedy go pokonałeś. Mroczny Znak zapiekł mocno i boleśnie, aby potem nagle zniknąć. Śmierciożercy rzucili się do ucieczki, a ja zacząłem szukać ciebie.

Znalazłem…Leżałeś bezradnie, wśród tumanów kurzu. Podszedłem do ciebie. Przytuliłem. Wyszeptałeś: Udało się. Czekam na ciebie. Wtedy nie zrozumiałem twych słów. Zabrałem cię do skrzydła szpitalnego.

Lecz już w trakcie drogi przestałeś oddychać…

Nigdy nie zapomnę, jak bardzo twoja śmierć mnie zmieniła. Podczas naszego wspólnego mieszkania otworzyłem się na ludzi. Stałem się bardziej towarzyski. Nie hałaśliwy i rozgadany. Towarzyski. Zacząłem się uśmiechać, nie byłem już tak zgryźliwy. Ale potem… znowu wszystko się zmieniło. Zamknąłem się w sobie. Ciągle nauczałem, chociaż inni nalegali, abym zrobił sobie przerwę. Nie chciałem. Dlatego, że najgorsze były noce, gdy nie miałem czym zająć myśli. Wtedy wszystkie wspomnienia atakowały mnie z podwójną siłą. Płakałem. Sporo. Nie mogłem się nadziwić, ile człowiek jest w stanie przelać łez. Okazało się, że jednak wiele…

Ale teraz jest lepiej. W tej chwili zdarza mi się płakać tylko czasami. Kiedy jest wyjątkowo źle. Nigdy nie byłem sentymentalny... Jednak dzisiaj jest ta rocznica. Dokładnie rok temu pocałowałeś mnie, burząc cały mur, którym odgrodziłem się od świata. A ja odwzajemniłem. Nie było już odwrotu.

I właśnie teraz czuję, jak wszystko w środku zaciska się boleśnie... Chcę powstrzymać szloch, ale siadam, pokonany, na kanapie. Ramiona trzęsą mi się lekko.

Przecież każdy ma prawo do tęsknoty…

Aktualnie, te chwile słabości zdarzają się stosunkowo rzadko. Tylko czasami nie potrafię się obronić przed falą goryczy, która na mnie spada. To wszystko twoja wina, Harry! To ty nauczyłeś mnie, że emocje trzeba uwalniać! Poza tym, ja wiem, że nie ma idealnej tarczy, żeby chronić się przed wspomnieniami. One wrócą. Wypłyną na wierzch umysłu, gdy tylko znajdą odpowiedni moment. A wtedy… nie będę się bronił. Zamknę oczy i pozwolę im przepływać swobodnie przez moją głowę. Będę je odtwarzać wciąż i wciąż od nowa wiedząc, jakie spustoszenie będą siać, kiedy się skończą.

Nie mogę się przed tym bronić. Nie chcę tego robić. Muszę pamiętać. Po prostu muszę.

Wpatruję się w ścianę, na której kiedyś zawiesiłeś swój obraz. Obraz, parskam cicho. Zaledwie niewielki szkic. Dwie splecione dłonie. Nic wielkiego. Kilka kresek i rozmazany węgiel. Kartka już zżółkła, a węgiel się obsypał. Już nie jest tak wyraźny, jak w dniu jego powieszenia, ale nie szkodzi. Nieważne, że nie pasuje tam gdzie wisi. Nieistotne, że jest stanowczo za mały. Ważne jest to, że patrząc na niego pamiętam, jak go rysowałeś. Nie pozwalałeś mi go wtedy zobaczyć. Ciągle chciałem zajrzeć ci przez ramię, ale doskonale to broniłeś. Zagroziłeś mi nawet zaklęciem łaskotek…

Pamiętam wszystko doskonale….

Pamiętasz, jak lubiliśmy siedzieć na peronie godzinami i patrzeć na odjeżdżające pociągi? Mało romantyczne? Być może. Jednak robiliśmy to razem. I tylko to było naprawdę istotne. Obecnie przestałem tam chodzić. Nie dałbym rady siedzieć sam. To zbyt wiele. Jeszcze za wcześnie…

A może już nigdy nie odwiedzę tego miejsca?

Ławka zarośnie chwastami lub zajmie ją inna para, która również ma takie dziwne przyzwyczajenia jak my i woli podziwiać pociągi, niż siedzieć w drogiej restauracji, popijając słodkie wino. Ale ty mówiłeś, że one są dla ciebie ważne. Nigdy nie powiedziałeś dlaczego.

A ja nie naciskałem…

Tak niewiele rzeczy robiliśmy wspólnie… Teraz bym to zmienił. Kiedy wojna się skończyła, dostałem aż nadmiar wolnego czasu…. Z chęcią poświęciłbym go tobie. Zawsze pragnąłeś uwagi. Nie bycia w centrum wszechświata, ale zwykłego zainteresowania tym, co robisz. Potrzebowałeś troski i opieki. Mimo dorosłości, ciągle garnąłeś się do każdego ofiarowanego dotyku. Nigdy nie narzekałeś. Brałeś to, co ci dawałem.

Nie zapomnę…

Mija czas… On przyzwyczaja do bólu. Sprawdzam wypracowania szóstych klas. Mój wzrok co chwilę odciągany jest przez tą ohydną wazę. Powinna być schowana w najgłębszym kącie schowka na miotły. Ale ty się uparłeś. Mówiłeś, że prezentów się nie chowa. A ja nie umiałem Ci odmówić.

Przesypałeś do niej proszek Fiuu i odszedłeś zadowolony do swojej pracowni.

Jednak samotność jest dobra. Doskonała. Wolę ją, niż głośne korytarze szkoły, sztuczne towarzystwo innych i litość. Do tej pory widzę w oczach niektórych osób współczucie, którego tak szczerze nienawidzę…

Po pewnym czasie przychodzą chwile odrętwienia. Powinno się je spędzać w samotności. Daleko od innych. Oni mają swoje życie. Swoje problemy. Moje obchodziły tylko twoją osobę. Ciebie nie ma, więc muszę radzić sobie tak, jak kiedyś… Samotnie.

Zmiany nie nadchodzą gwałtownie. Są delikatne i subtelne. Sam ledwie je zauważam.

Pewnego dnia podchodzę do kominka, biorę twoje rękawiczki i chowam do szuflady wraz z moimi. To tam jest ich miejsce. Nie mogą leżeć na wierzchu.

Jakiś czas potem zaczynam sprzątać twoje ołówki. Chowam je do pudełka. Układam od najmniejszego do największego. Zmniejszam sztalugi i chowam cały zestaw do szafy.

Wracając po ciężkim dniu pracy, mój wzrok znów napotyka tę przeklętą wazę. Wyciągam z kredensu srebrne naczynie i przesypuję jej zawartość, po czym chowam głęboko w składziku – gdzie powinna znaleźć się od razu.

Tak jest zdecydowanie lepiej.

Siedzę i popijam Ognistą. Nigdy tego nie pochwalałeś. Ale ja uwielbiam jej smak. Przez chwilę wpatruję się w niezakończoną partię szachów. Figury podnoszą wzrok z nadzieją. Jednak ja otwieram szachownicę i – nie analizując nawet ich położenia – wrzucam wszystkie do środka.

A one dalej milczą.

Przyszedł czas, aby wyjść do pracy. Omiatam spojrzeniem salon.

Mój wzrok przyciąga rysunek na ścianie. Zmniejszam go zaklęciem, podchodzę do biblioteczki i wkładam w pierwszą lepszą książkę, której tytułu nawet nie zapamiętuję. Wiem, że za kilka lat w ogóle o niej zapomnę.

Patrzę na zdjęcie nad kominkiem. Na nie też przyjdzie czas…

Ale teraz wychodzę. Nie chcę się spóźnić.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 12:13, 05 Maj 2012  
Slayerka
Chłodny podmuch



Dołączył: 01 Maj 2012
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


M., Ty wiesz, jak mi zepsuć humor. O! Już Cię nie lubię!

Wiem już, czemu wcześniej tego nie przeczytałam. Jakoś niezbyt zachęciło mnie to, że pisane było na podstawie wiersza. Teraz jednak uznałam, że nie może być czegoś, co Ty napisałaś, a ja nie przeczytałam. I nie żałuję. Ale i tak Cię nie lubię!

Co do wielokropków, muszę powiedzieć, że miałaś rację. xD Tekst może wyglądałby lepiej bez kilku z nich. Jednak nie martw się, o! Ale nie wiem, co masz do enterów... *myśli* Ich jest, jak dla mnie, akurat.

Tekst. Smutny. I właśnie za to Cię nie lubię. Jak humor miałam nawet dobry, tak na samą końcówkę się wzruszyłam, w gardle mnie ścisnęło i ledwo powstrzymałam łzy. To było takie... Ostateczne. Chował wszystko, co wiązało mu się z Harrym. Coś, co jeszcze nie tak dawno było dla niego tak cenne. Obrazek, który narysował Potter. Ołówki, szkicowniki, z których miał zamiar skorzystać po powrocie. Rękawiczki, które zostawił na wierzchu, myśląc, że już niedługo się przydadzą i nie warto ich chować. Tę wazę. No i szachy z nierozegraną partią. Wiadomo, że kiedyś po śmierci bliskiego trzeba się pozbierać. W końcu ona zabierze kiedyś każdego. Ten, kto został, jednak żyje. I powinien z tego życia korzystać - oczywiście po odczekaniu odpowiedniego czasu żałoby, w końcu to jest aż nieprzyjemne, gdy "żyje się" kilka dni po śmierci małżonka, rodzica, bliskiego przyjaciela.. Wiadome, że Potter nie chciałby, by Severus całe życie, które mu zostało, zmarnował na zadręczanie się, wspominanie, płacz.

W sumie nikt nie chciałby, żeby ukochany tak dożył do swojego własnego końca.
To wiadome, ale jednak postępowanie Severusa było takie... Ostateczne. To słowo powtarzam, ale ono mi najbardziej tutaj pasuje. Powoli oddala się od przeszłości, zamyka ten rozdział swojego życia, powoli zaczynając nowy, ten po Potterze. Wiadomo, że tak ma być, ale jednak... To smutne. Zawsze żegnanie bliskiego jest smutne. Przyzwyczajenie się do życia bez niego. A Snape to robi. Niestety. I musi z tym żyć. *tu ledwo powstrzymuje się od odruchowego napisania "Niestety"*

Potter zmienił Severusa, jak widać. Snape stał się bardziej towarzyski, bardziej uległy, nawet okazywał uczucie. Tylko szkoda, że po śmierci Harry'ego, który tak się starał, cofnął się do początku. Znowu nieprzyjemny, znowu samotny, znowu strony od ludzi, znowu najczęściej siedzi w swojej samotni, znowu nie ma komu okazywać swoich uczuć... Ale teraz widać chociaż, że jakieś ma. I wszystkie uczucia, jakie ma, są powiązane z Harrym. Którego już nie ma. I to jest złe. W ten "smutny" sposób (jeśli taki istnieje), o!

Wiem, że to jest miniaturka na życzenie, na podstawie wiersza. I jest naprawdę śliczna. Podobała mi się. Na pewno zajrzę do niej jeszcze nie raz, gdy będę chciała ponownie zepsuć sobie humor, czy nabawić się depresji. I żałuję, że nie przeczytałam jej wcześniej.

Tak w ogóle masz szczęście, że rozmowa na sb poprawiła mi humor, to może Ciebie jeszcze polubię. Może. Ale masz teraz napisać coś wesołego, bo nie chcę znowu się dołować.

Jeśli to jest bez sensu, to przepraszam. Ale, jak wiesz, pisane od razu po przeczytaniu. Chciałam napisać o tylu rzeczach, że o większości zapomniałam. xD Najważniejsze jednak jest: miniaturkę kocham. Ono jest smutne, aż za smutne. I Ciebie ko... *chrząka* nie lubię. To znaczy kocham za napisanie, ale nie za zdołowanie mnie. I tyle.

Weny, M.! I mam nadzieję, że w końcu doczekam się czegoś wesołego, bo chcę Ciebie pokochać i za napisanie i za poprawienie humorku!

Slay.

W sumie teraz od angstów trzymam się z daleka - właśnie za sprawą tej Autorki (eMuś, muah! ;*) ;] Dlatego komentarz został skopiowany.^^


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 12:21, 05 Maj 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Nie popłakałam się, ale wkurzyłam i to na Severusa. Jak on tak mógł?
Wymazanie ukochanej osoby z pamięci, otoczenia, po prostu z życia nie jest wyjściem. A on co? Właśnie to robi.
Pamiętam do dziś jak moja babcia jeszcze przez długi czas rozmawiała ze zdjęciem dziadka, zanim otrząsneła się i przyjęła do wiadomości jego śmierć, jednak zdjęć nie usunęła. Nadal stoją, troskliwie czyszczone co kilka dni.
Tak powinien według mnie zachowac się Severus. Na zewnątrz, poza komnatami, może wmawiać innym, że już się otrząsnął, ale we własnym pokoju powinien się złamać.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 13:25, 06 Maj 2012  
Leeni
Moderator działów
Moderator działów



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tczew
Płeć: Kobieta


Zacznijmy od błędów, bo zapomnę.
Cytat:
Leżałeś bezradnie, wśród tumanów kurzu.

A ten przecinek to po co, hę?

Cytat:
W tej chwili potrafię wejść do Sali pełnej uczniów i odejmować im punkty bez zająknięcia, czy też szczególnego powodu.

Dlaczego masz Sali z dużej? Chodzi przecież o lekcyjną.

Cytat:
Pozdrawiam obecnych w nim profesorów skinięciem głowy, po czym biorę swoje materiały i wychodzę na kolejną lekcję.

Kolejny zbędny przecinek. Po czym jest w tym zdaniu łącznikiem, żaden przecinek nie jest potrzebny.

Cytat:
Podczas naszego wspólnego mieszkania otworzyłem się na ludzi.

W czasach, gdy wspólnie mieszkaliśmy, otworzyłem się na ludzi.

Cytat:
W tej chwili zdarza mi się płakać tylko czasami.

Ostatnio tylko czasami zdarza mi się płakać.

Cytat:
Aktualnie, te chwile słabości zdarzają się stosunkowo rzadko.

A tu przecinek po kie licho, hę?

Cytat:
Wracając po ciężkim dniu pracy, mój wzrok znów napotyka tę przeklętą wazę.

Przepraszam, kto wracał? Wzrok czy Severus? Proponuję: Gry wracam po ciężkim dniu pracy, mój wzrok znowu napotyka tę przeklętą wazę.



A teraz na temat tekstu. Jest przede wszystkim bardzo wzruszający. Użyłaś stylu spokojnego i monotonnego do ukazania poważnej tematyki samotności i nieszczęścia. Powiem może, że jestem fanką wierszy Herberta i i ten nie jest wyjątkiem. Owszem, uważam, ze gdyby ta miniaturka nie była na nim oparta byłaby o wiele lepsza, ale i teraz mi się podoba.
Ładnie piszesz. Człowiek czyta twoje teksty szybko i lekko, a dla mnie to nieraz ważniejsze od samej tematyki.
Liczę na kolejne takie utwory.
Życzę dużo czasu i Weny
Leeni


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 18:26, 12 Lip 2012  
Alexsandra
Cichy obserwator



Dołączył: 16 Maj 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5



O... mój... i wszyscy inni...
No i się popłakałam.
Jak on k*** mógł! Jak mógł.. JAK!
Nie. Nie. Nie.
Nie przyjmuję takiego zakończenia do wiadomości. Nie. Po prostu nie.
To tak jakby... zapominał. Zapomniał o Harry'm. O osobie, którą kochał! A tak nie można. Tak po prostu nie można...
Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Rozumiem pochować, ale w przypodku Severusa to było równoznaczne z wyrzuceniem tego. Przynajmniej tak to odebrałam.
Więcej pisać nie będę, bo brak mi słów.
Nienawidze takich momentów, jak tutaj w końcówce.
Może jakieś ostrzeżenie co?
nie mogę oglądać takich scen, bo mi łzy po plecach aż lecą, a co dopiero czytać.

A teraz idę po husteczki, bo mi się tusz rozmazał...
Alex

PS: Świetny tekst.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum Strona Główna -> Bez ograniczeń -> [M] Opuszczony [HP/SS] +12 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin