PostWysłany: Pon 21:02, 28 Maj 2012   Temat postu:
Leeni


Och! A więc wrzuciłaś "Jak to robić, żeby nie robić" także na tęczowe! Mam miłe wspomnienia z tej miniaturki, więc chyba najwyższy czas ją skomentować.
Może na początek te kilka błędów:
Zilidya napisał:
Ale nie, jego stare nawyki wzięły górę. On chciał być wśród ludzi, a jednocześnie pozostać nie rozpoznanym.

Nierozpoznanym.

Zilidya napisał:
Szczęśliwy uśmiech spełzł z jego twarzy tak samo szybko jak się na niej pojawił, gdy tylko odmazał właściwą fiolkę.

odnalazł

Zilidya napisał:
Coś musi wymyśleć.

wymyślić

Zilidya napisał:
Zaczął krążyć po komnacie kombinując jak przysłowiowy koń pod górę.

Po komnacie przecinek.

Zilidya napisał:
Severus go udusi jeśli dwa miesiące po zawarciu związku powie mu, że nie może tego robić.

Po udusi przecinek.

Zilidya napisał:
Nagle pomysły zaczęły wyskakiwać z jego rozczochranej głowy, niczym popcorn z rozgrzanej patelni.

Bez przecinka.

Zilidya napisał:
— Zabawa? — zdziwił się Harry, nie bardzo rozumiejąc.— Nie wiem o czym mówisz, Severusie.

Spacja przy myślniku.

Zilidya napisał:
Mógłbyś mnie wypu...— Gorące usta uciszyły dalsze słowa bruneta.

To samo.

Zilidya napisał:
Dłoń małżonka dotknęła jego policzka, tylko po to by powoli zsunąć się niżej i wśliznąć się pod podkoszulek, drażniąc swoim chłodnym dotykiem rozpaloną skórę.

Pierwszy przecinek przesuń przed by.

Zilidya napisał:
Ostatni raz, gdy Severus go użył, byli w szkole i profesor Eliskirów gromił uczniów za zniszczenie obrazu w holu.

eliksirów

Zilidya napisał:
Mężczyzna skrzyżował ręce na piersiach, jakby chciał się w ten sposób odizolować.

bez przecinka

Zilidya napisał:
Poczuł jak ten się spina.

Po poczuł przecinek.

Zilidya napisał:
Wciągnął powietrze widząc twarz mężczyzny.

Po powietrze przecinek.

Zilidya napisał:
Jego zahipnotyzowany sięgnął do policzka partnera, ścierając łzy opuszkami palców.

Jak zahipnotyzowany...

Zilidya napisał:
Przytulił go, choć wyczuł jak ten spiął się w pierwszej chwili.

Po wyczuł przecinek.

Zilidya napisał:
Nie wiedział gdzie podziać oczy.

Po wiedział przecinek.

Teraz odnośnie fanficka.
Ojej, jaki on był przesłodki! Głuptas z Pottera. O takich rzeczach mówi się od razu starszym i mądrzejszym, żeby mogli załatwić sprawę i zażądać zapłaty za przysługę, najlepiej dosyć wysokiej.
Tekst bardzo miło się czytało, wesolutki, puchaty. A jak Severus kocha Harry'ego! Żeby nawet płakać! Słodkie i kochane. Biedaczek poczuł się odrzucony przez głupotę Złotego Chłopca. Brzydko, Potter, brzydko! O Sevviego trzeba dbać.
Dziękuję, świetnie się czytało, miły tekst na odprężenie.
Leeni

  PostWysłany: Wto 11:46, 08 Maj 2012   Temat postu:
Funerall


Harry jest takim durniem... I to chyba lubię w nim najbardziej. Całkiem dobrze szło mu to leczenie, jeszcze mógłby zostać najlepszym lekarzem, czy tam jak to się u nich nazywa, tylko powinien trochę poczytać, żeby nie mylić chorób. Very Happy
Severus sfrustrowany seksualnie, to niebezpieczny Severus. Powinnam mu współczuć, wtedy gdy zraniony wykłócał się z Harrym, no ale niestety cieszyłam się jak głupi do sera.
O tak Haroldzie, teraz pokutuj, Severus będzie bezlitosny.

  PostWysłany: Wto 12:41, 01 Maj 2012   Temat postu: [M] Jak to robić, żeby nie robić [HP/SS] +12
Zilidya


Jak to robić, żeby nie robić

Autor: Zilidya
Beta: Euphoria (Arigato)
Ostrzeżenia: non-canon


Oto spełnienie życzenia Wiany
Treść życzenia: Okej, wiem, że to dziwne, ale wczoraj tuż przed snem naszło mnie na coś takiego... Tak, więc:
Chciałabym przeczytać fika, w którym Harry lubi od czasu do czasu popływać w mugolskim basenie. Pewnego razu wraca z takiego pływania z bardzo swędzącym choróbskiem miejsca intymnego... i tak się tego wstydzi, że próbuje leczyć to na własną rękę i zachować w tajemnicy przed Severuskiem i resztą magicznego świata. Nasi chłopcy razem mieszkają i są praktycznie jak nowożeńcy (zachowują się jak króliki w rui), więc by ukryć swój stan Harry będzie wymigiwał się od pewnych aspektów ich pożycia. Podkreślam, że to choróbsko jest strasznie, strasznie swędzące. XD



Miało być bardziej śmiesznie, ale wyszło romantycznie.
Mam nadzieję, że jednak Ci się spodoba.


Dwudziestoletni Harry klął na czym świat stoi. Przeklinał basen. I idiotów z niego korzystających, którzy spowodowali jego problem. Trzeba dodać, że bardzo swędzący problem.
Co go podkusiło, by korzystać z mugolskiego kąpieliska, a nie na przykład z basenu Malfoya? Teraz, będąc w związku z Severusem Snape’em, byli częstymi gośćmi w posiadłości młodego arystokraty.
Ale nie, jego stare nawyki wzięły górę. On chciał być wśród ludzi, a jednocześnie pozostać nie rozpoznanym. Po zwycięstwie nad Voldemortem nie mógł wyjść z domu bez co najmniej dwuosobowej obstawy, najlepiej obu Ślizgonów.
Teraz ten problem był bardzo poważny. Nie mógł wyjść do apteki, by coś na dręczący fakt kupić. Czarodziejski świat dowiedziałby się o tym w ciągu kilku godzin, a on mógłby spokojnie wykopać sobie grób. Jedynym sposobem było zastosowanie jakiegoś innego środka. Wpadł więc do gabinetu Severusa w poszukiwaniu lekarstwa. Miał wręcz ochotę całować go po rękach za dokładne opisywanie eliksirów. Szczęśliwy uśmiech spełzł z jego twarzy tak samo szybko jak się na niej pojawił, gdy tylko odmazał właściwą fiolkę.

„Czas kuracji – dwa tygodnie.
Zalecane – nie uprawianie stosunków przez czas leczenia.”

Znów zaklął. Coś musi wymyśleć. Przecież nie powie swemu partnerowi, że nie może. Wstyd i hańba. Severus nie dałby mu żyć do końca jego dni. Zaaplikował sobie pierwszą dawkę, irytując się, gdy swędzenie nie zmalało ani o jotę.
Zaczął krążyć po komnacie kombinując jak przysłowiowy koń pod górę. Severus go udusi jeśli dwa miesiące po zawarciu związku powie mu, że nie może tego robić.
Nagle pomysły zaczęły wyskakiwać z jego rozczochranej głowy, niczym popcorn z rozgrzanej patelni.
Rzucił się w stronę niewielkiej sowiarni. Postanowił zaplanować tak wieczory, by partnerowi nie w głowie były gorące amory. Na pierwszy ogień poszli Weasleyowie. Skoro wprowadzili się tu niecałe dwa tygodnie temu, to wypada zorganizować parapetówę.
Pierwszy wieczór po odkryciu „problemu” udało się przetrwać. Impreza trwała do czwartej nad ranem i obaj byli tak zmęczeni, że nawet nie w głowach im było zbliżenie. Przytuleni do siebie zasnęli.
Kolejny był mecz. Uzyskanie biletów nie było dla Harry’ego Pottera żadnym problemem. Severus nie chciał iść, ale wygonił na niego partnera. Widząc w jakim stanie był po powrocie, zagonił go do łazienki, a następnie do łóżka spać. Plan działał jak do tej pory.
Kilka kolejnych dni minęło podobnie. Niestety zaczęły też kończyć się pomysły, a Severus zrobił się coraz bardziej nachalny.
Podkradał pocałunki w każdej możliwej sytuacji. Dotykał przy najbardziej dziwnych spotkaniach, na korytarzu czy w łazience. Wszystko to frustrowało Harry’ego, bo on chciał, ale nie mógł. Nie zrobiłby przecież czegoś takiego Severusowi.
Gdy któregoś wieczora przyszpilił go do lodówki, blokując rękami obie drogi ucieczki, prawie spanikował.
— Mam na ciebie ochotę, Harry. Czy to jakaś zabawa? — szepnął mu do ucha tym swoim głosem, który natychmiast podnosił nie tylko ciśnienie. — Mogę się bawić, ale chciałbym znać obowiązujące zasady.
— Zabawa? — zdziwił się Harry, nie bardzo rozumiejąc.— Nie wiem o czym mówisz, Severusie. Mógłbyś mnie wypu...— Gorące usta uciszyły dalsze słowa bruneta. Dłoń małżonka dotknęła jego policzka, tylko po to by powoli zsunąć się niżej i wśliznąć się pod podkoszulek, drażniąc swoim chłodnym dotykiem rozpaloną skórę.
— Severusie... — jęknął Harry, opierając się o lodówkę. — Proszę, nie. Śpieszę się. Nie mogę teraz.
Mroczne spojrzenie zatrzymało się na zarumienionej twarzy.
— A dokąd to śpieszy się Złoty Chłopiec? — Odsunął się od niego, pozostawiając go w nieładzie. — Co jest tak ważnego, że odmawiasz? Jeszcze kilka dni temu nie potrafiłeś się ode mnie oderwać. Czyżbym się panu już znudził, panie Potter?
Harry zesztywniał, słysząc ten chłodny ton. Ostatni raz, gdy Severus go użył, byli w szkole i profesor Eliskirów gromił uczniów za zniszczenie obrazu w holu.
— To nie tak, Severusie. Po prostu...
— Co „po prostu”? — Mężczyzna skrzyżował ręce na piersiach, jakby chciał się w ten sposób odizolować.
— Muszę iść. Obiecałem komuś, że dziś się z nim spotkam — szybko wymyślił wymówkę.
— O tej porze? — Zerknął na zegar. — Dochodzi ósma.
— Severusie, proszę. — Zbliżył się do niego. — O co ci chodzi?
— Z kim się spotykasz? Przez ostatnie kilka dni unikasz mnie jak ognia. Na wszelkie przejawy zainteresowania reagujesz jak płochliwy Puchon — uciekasz, wymyślając durne wymówki. Jeśli masz mnie dosyć, to powiedz. Jestem w stanie zrozumieć twoje chwilowe zauroczenie, ale nie chcę być traktowany w ten sposób.
— Severusie...
Harry poczuł bolesne ukłucie w piersi. Nie chciał, by to wyglądało w ten sposób. On zamierzał tylko wyleczyć się z tego uciążliwego swędzenia. Dolna warga zadrgała mu niekontrolowanie.
— Severusie, to nie to co myślisz.
— A co mam myśleć, panie Potter? Nie pozwalasz się dotknąć! Nie robiliśmy tego od ponad tygodnia! Jeśli masz kogoś innego, to uczciwie się przyznaj! — Frustracja była wyraźnie słyszalna w jego głosie. — Powiedz mi!!
— Nie mogę, Severusie. Ale to nie to co myślisz. Naprawdę nie mam nikogo.
— Nie wierzę ci!
Severus odwrócił się do niego plecami i opuścił kuchnię.
Harry opadł na podłogę załamany. Severus go podejrzewa o zdradę! Co on ma zrobić? Jedyne wyjście to powiedzieć mu prawdę. Podjął decyzję. Wstał szybko i skierował się do gabinetu Severusa, jedynego miejsca, które należało tylko i wyłącznie do niego.
Drzwi były uchylone. Przez szparę Harry zobaczył Severusa. Znów poczuł ten nieznośny ból w piersiach. Mężczyzna opierał czoło o szybę okna, nerwowo ściskając zasłonę. Wszedł cicho i podszedł do niego, stając za jego plecami.
— Czego chcesz? — warknął ten, nie odwracając się nawet do niego.
Brunet otoczył go ramionami.
— Przepraszam, Severusie — szepnął wtulając się w jego koszulę. — Nie chciałem cię martwić. — Poczuł jak ten się spina. — Nie wiedziałem, jakbyś to przyjął.
— Czyli kogoś masz? — Lodowaty szept zmroził Harry’ego.
— Nie! Nie ma nikogo poza tobą, Severusie — zaprzeczył natychmiast gorąco.
Mężczyzna milczał dalej, więc Harry wypuścił go z objęć, odsuwając się do tyłu.
— Severusie, proszę, spójrz na mnie.
— Nie chcę na ciebie patrzeć, Potter.
— Severusie...
Chwycił go za ramię, odwracając do siebie. Wciągnął powietrze widząc twarz mężczyzny. Jego zahipnotyzowany sięgnął do policzka partnera, ścierając łzy opuszkami palców.
— Przepraszam. Przepraszam, nie chciałem cię zranić.
— Dlaczego, Harry. Co takiego zrobiłem? — Usłyszał cichy głos, całkiem nie podobny do tego używanego zwykle przez Severusa.
Młody mężczyzna dosłownie zdębiał. On oskarżał siebie! Za to, że Harry go omija, on winił siebie.
Przytulił go, choć wyczuł jak ten spiął się w pierwszej chwili.
— To nie twoja wina, raczej moja, Severusie. Powiem ci wszystko. Mam już i tak dosyć utrzymywania tego przed tobą w tajemnicy.
I Harry mu opowiedział. A na koniec Severus patrzył na niego jak na idiotę, którym się czuł. Nie wiedział gdzie podziać oczy.
— Zdiagnozowałeś poprawnie? — spytał Severus, jednocześnie samemu rzucając zaklęcie.
— Eee...
O tym nie pomyślał. Wziął symptomy za pewnik, a obserwując minę partnera chyba zrobił coś nie tak.
Śmiech mistrza eliksirów prawie go przeraził. Podskoczył jak oparzony.
— I wziąłeś na to eliksir? — upewniał się dalej Severus, próbując z trudem powstrzymać się przed kolejnym wybuchem.
— Tak.
Snape ruszył w stronę szafki z miksturami, a jego ramiona drgały od hamowanego śmiechu.
— Gryfoni! Gdyby wszyscy tak się leczyli, czarodzieje już dawno by wyginęli. Masz, wypij to. — Rzucił mu fiolkę. — Następnym razem przyjdź do mnie, nawet gdy będziesz podejrzewał coś tak wstydliwego.
— Podejrzewał? — Harry’emu te słowa wydały się nie na miejscu.
— Harry, jesteś straszny, wiesz o tym? To tylko uczulenie na chlor. Musiało go być zbyt dużo i dlatego taka reakcja.
— Ale dlaczego tam? — spytał zażenowany Gryfon.
— Mnie nie pytaj, to twoje ciało. Teraz, gdy efekty przestały być szkodliwe dla ciebie, mam zamiar nadrobić stracone dni. — Zabrzmiało to jak groźba, ale Harry tylko szeroko się uśmiechnął.
Teraz musiał odpokutować głupotę. Nawet jeśli nie wyjdzie z łóżka przez tydzień, bo będzie go bolał szlachetny koniec pleców.


Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin