Forum  Strona Główna  

 


Forum Strona Główna -> Fanfiction / Anime i Manga / +18 -> [M] Na zawsze [Naruto; ItaSasu]
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post [M] Na zawsze [Naruto; ItaSasu] - Wysłany: Sob 16:12, 12 Maj 2012  
Ann
Pochmurne niebo



Dołączył: 19 Kwi 2012
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Myśli
Płeć: Kobieta


Autor: Ann
Beta: Ann
Gatunek: Yaoi ItaSasu
Rating: +18
Paring: ItaSasu
Ostrzeenia: Scena + 18, kazirodztwo, humorystyczne sceny(tak to się nazywa?)

Wczepione śmieszne, tak mi bynajmniej mówiono, sceny. Miniaturka nie opiera się na anime, czy mandze, przerobiłam to na właśnie to, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie.
Kolor ciemnoczerwony to wypowiedzi Sasuke.

Czuję jego chakrę... Jest tak blisko... wreszcie go zabiję... Po tylu latach, nareszcie zatopię klingę w jego ciele.
Mmm, ciepła woda. Uwielbiam gorące źródła. Odprężyłem się i nie myślałem o niczym. Raz na jakiś czas chyba mogę sobie odpocząć, prawda? Szczególnie, że właśnie zwiałem... za pozwoleniem lidera... z Akatsuki. Minął czas naszej umowy... Miałem o niczym nie myśleć....
Już za tymi krzakami... dopadnę go nareszcie... Wypadłem zza krzaków i... straciłem ziemię spod nóg... wpadłem z głośnym pluskiem do wody. Gorącej wody.
Nagle usłyszałem plusk. Coś, a raczej ktoś wpadł do wody... skupiłem się i wyczułem chakrę... Sasuke?, zdziwiłem się. Co on tu robi? Na potwierdzeie moich myśli z tafli wody wyłoniła się głowa mojego ototou... nie no, tak to ja się nie będę bawił... nie mam broni, ani nic...
Wypłynąłem na powierzchnię. Przed sobą ujrzałem zdumioną twarz mojego brata. To jakiś żart!? On siedzi w gorących źródłach! Sam! Nagi! Trzeba przyznać, że jest wysportowany... Dzięki chakrze stanąłem na wodzie i spojrzałem na niego wyniośle.
- Nareszcie się spotykamy Itachi - powiedziałem z pogardą - Stań ze mną do walki! Tu i teraz! -wrzasnąłem, łapiąc za katanę.
Nie chce mi się z nim walczyć... chcę go przytulić... chcę by było jak dawniej... Uśmiechnąłem się w myślach złośliwie.
- Mam wstać? - zapytałem się go.
- To chyba oczywiste - prychnąłem.
- Ok. - wzruszyłem ramionami i podciągnąłem się stając, tak samo na powierzchni wody, jak on i go obserwowałem.
Nie będę go atakował, gdy nie ma broni... Czekałem spokojnie aż wyjdzie. Westchnąłem i spojrzałem na niego obojetnie, po czym zaczerwieniłem się. Cała moja twarz, gdy spojrzałem na CAŁE jego NAGIE ciało, zrobiła się czerowna po same cebulki włosów.
- Zwariowałeś, idioto!? - Wrzasnąłem odwracając się do niego tyłem. Usłyszałem tylko jego śmiech. On był nagi... cały nagi! I jeszcze spojrzałem TAM! Nagle zamarłem czując jak obejmują mnie czyjeś ramiona...
Jest taki słodki... mój malutki, kochany braciszek. Szybko pojawiłem się za nim i objąłem go w pasie od tyłu.
- No co, przecież sam chciałeś abym wstał... – powiedziałem, opierając brodę na jego ramieniu. Mam nadzieję, że mnie nie zaatakuje.
- A... al .. ale .. le - jąkałem się. Przyszedłem tutaj by go zabić... zabić... To czemu nie mogę się ruszyć? Jego zapach i ciepło wilgotnego ciała... Przypominają mi tak bardzo dzieciństwo... Te wszystkie chwile z nim spędzone... - Puść mnie - wyszeptałem przestraszony. Czego się boję? Chyba tego, co sobie właśnie uśmiadomiłem... Nie chcę go zabijać... Nie prawda ja chcę... się do niego przytulić... nie mogę...
Pocałowałem go w szyje na co on zadrżał. Nie wiem czemu to zrobiłem... boi się mnie. Myśli, że teraz go zabiję? Odwróciłem go w swoją stronę i mocno przytuliłem. Nadal jest ode mnie niższy i to o głowę.
-Ciii już dobrze. - powiedziałem uspokajająco. Wyjąłem z jego dłoni katane... poddał się... rzuciłem ją na brzeg, a on objął mnie i sam się we mnie wtulił. - Przepraszam Sasuke. Przepraszam... za wszystko. - powiedziałem, jedna ręką głaszcząc go po główce, a drugą obejmując w pasie. Te wszystkie lata... wszystkie plany... odeszły w jedną chwilę.
Czy on mnie... przeprosił? Przeprosił... i obejmuje mnie, a ja go przytulam... osobę którą chciałem zabić, którą jak myślałem nienawidzę, a którą tak naprawdę kocham całym sercem. Czy teraz zginę z jego ręki? Zabierze mi oczy i zabije mnie... to nic... ważne, że mogę jeszcze raz poczuć jego zapach i czuć te wspaniałe ramiona przytulające mnie. Po policzkach, sam nie wiem czemu, czy ze szczęścia, czy ze smutku, zaczęły płynąć mi łzy.
Głaskałem go po główce. Widziałem jak płacze... czasami to pomaga. Dałem mu kilka minut, a później delikatnie odsunąłem go od siebie. A bynajmniej miałem taki zamiar tyle, że on wcale nie chciał mnie puścić... Uśmiechnąłem się do niego ciepło i pocałowałem go w czółko. - Noo już dobrzeee... - szepnąłem uspokajająco nadal głaszcząc mu główkę.
Nie odrywał mnie od siebie. Nie naśmiewał się ze mnie... Jeszcze nawet pocieszał.Odsunął mnie odrobinę, ale ja nadal mocno go trzymałem. Nie chcę go teraz puszczać... nie chcę... – Itachi - powiedziałem cicho i spojrzałem mu w oczy. Są takie ciepłe... takie jak dawniej... jak oczy moje aniki...
Widziałem jego zdziwione spojrzenie. Mam już dość tej gry. Chcę mieć chociaż odrobinę normalne życie... Czułem materiał jego ubrań ocierający się o moje wrażliwe miejsce... po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, ale nie dałem po sobie nic poznać. Schyliłem się i scałowałem z jego policzków łzy.
-Sasuke, proszę wybacz mi. Wiem, że Cię skrzywdziłem, ale błagam wybacz... popełniłem błąd.. straszliwy błąd... - mówiłem ze smutkiem i skruchą w oczach... naprawdę żałuję... że go tam zostawiłem. Musiałem ich zabić, ale on nie musi o tym wiedzieć...
- I..itachi... - nogi się pode mną ugięły... to chyba jakiś sen. Nie mogę w to uwierzyć... może jestem w genjutsu? Zakręciło mi się w głowie od nadmiaru emocji, niekontrolowanie upadłem na kolana, nadal na powierzchni wody.Spojrzałem na niego i... on nadal jest nagi! Nie skontrolowałem dobrze chakry i wpadłem do wody.
Upadł na kolana. Zdezorientowany nie zdążyłem go złapać, czy przytrzymać. Spojrzał się później wprost na mojego członka. Zaśmiałem się cicho, jest taki słodki gdy się rumieni... gdy nie, też jest zresztą. Wpadł do wody. Ja również z pluskiem się zatopiłem i w wodzie go objąłem. Nadal się rumieni. Jest taki słodki. Mam ochotę go pocałować w te jego cudowne... ejj ej chwila chyba się trochę zagalopowałem... Ja wcale nie chcę go pocałować, to jest mój brat... no dobra chcę go pocałować...
-Aniki... – szepnąłem, gdy wynurzyliśmy się - mógłbyś się ubrać? - poprosiłem go, na co ten parsknął śmiechem. W sekundzie znaleźliśmy się na brzegu. Nadal mnie obejmował. Westchnąłem. Odsunął się ode mnie trochę. Złapał mnie dłonią za policzek i pocałował w nos.
-Kocham Cię-powiedziałem szczerze z uśmiechem i zsunąłem z jego ramion koszulkę.
On powiedział, że... że mnie kocha? Czyżby mój brat powrócił? Poczułem jego gorące dłonie na mojej zimnej skórze. Mimo, że woda była gorąca mi było zimno. Zorientowałem się, że moja bluzka leży obok mnie, a Itachi rozwiązuje mi sznur od spodni. Rozszerzyłem oczy w szoku. Szybko się od niego przestraszony odsunąłem, na co on spojrzał na mnie ze zdziwieniem. On... on chciał mnie rozebrać... on.. on chciał mnie... zgwałcić, czy co!? Te jego pocałunki... i wszystko...
Spojrzałem na niego zdziwiony. Czemu się boi. Kurczowo trzymał swoje spodnie by z niego nie spadły. Zaśmiałem się znowu gdy domyśliłem się o co mu chodzi.
-Ojj Sasuke. Nie musisz się mnie bać. Nie skrzywdzę Cię - powiedziałem miękko z uśmiechem. - Jeśli się nie rozbierzesz zachorujesz. Zawsze byłeś podatny na przeziębienia i już jesteś cały zimny. - przybliżyłem się do niego, na co on się znowu zarumienił.
Jest tak blisko i to nagi... czemu tylu letnia... udawana, bo udawana, ale była... chęć zabicia go, prysła gdy tylko poczułem jego ciepłe, bezpieczne ramiona? Bez zastanowienia rzuciłem się mu na szyje i przewróciłem go na ziemię. Wtuliłem się w jego ramię. - Nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj, zrobię wszystko, tylko mnie nie zostawiaj - mówiłem, a z oczy znowu leciały mi łzy. Ja już nie chcę, ja już nie chcę... chcę by był zawsze przy mnie, nieważne za jaką cenę.
Spojrzałem na niego zdziwiony... znowu. Przytuliłem go - Nie zostawię Cię... ciii już dobrze. – wymruczałem mu do ucha. Odwiązałem mu do końca sznur i zsunąłem jego spodnie. Został w samych bokserkach. Ahh naprawdę mam ochotę go pocałować. Przecież od dawna wiem, że go kocham w ten głupi sposób...
-Dlaczego aniki? Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego teraz to robisz? Dlaczego mi nie zabierasz oczu? - pytałem roztrzęsiony. Nie protestowałem gdy mnie rozbierał... podobało mi się to... jest taki cieplutki... zarumieniłem się czując, przez materiał bokserek, jego nogę napierającą na moje krocze. Ukryłem głębiej twarz w jego ramieniu.
-Przepraszam... musiałem... nie chciałem tego... postąpiłem zbyt pochopnie... zbyt emocjonalnie w tedy... przepraszam. Nie zabieram Ci oczu, ototou, bo nie są mi potrzebne. Nigdy ich nie chciałem. To była tylko wymówka, byś się nie zorientował, że Cię kocham. Kocham Cie mój mały, słodki braciszku.
Zbyt pochopnie, emocjonalnie? Pokłócił się z tatą? To by było możliwe... ale dlatego miałby wymordować wszystkich...? - Nie rozumiem aniki. - powiedziałem. Kocha mnie... to tak wspaniale słyszeć. - Dlaczego miałem się nie zorientować? - zadałem koleje pytanie.
-Nie chcę o tym mówić ototou... Pokłóciłem się ze starszyzną... i źle postąpiłem... - skłamałem. Nie mogę mu powiedzieć prawdy...lepiej by nienawidził mnie niż wioskę - Żałuję tego co zrobiłem. Było mi wstyd... nie mogłem spojrzeć Ci w oczy... chciałem byś był silny, byś miał cel... i do tego celu potrzebna Ci była siła... chciałem byś stał się silniejszy ode mnie, byś był bezpieczny i szczęśliwy, pomimo tego jak bardzo Cię zraniłem. Przepraszam Sasuke... tak bardzo Cię przepraszam...
-Aniki... - żałuje... kocha mnie. Przytuliłem się do niego mocno. I tak nie potrafiłbym go zabić, więc... - wybaczam Ci - powiedziałem i pocałowałem go w policzek. - Będę szczęśliwy jeśli przy mnie zostaniesz. -dodałem z uśmiechem i spojrzałem mu w oczy.
Wybaczył mi... wybaczył. Po policzku spłynęła mi łza - dziękuję ototou... dziękuję - pocałowałem go w czubek główki. - Zostanę... zostanę.
Spojrzałem na niego i cała nienawiść ze mnie uleciała... tak w ogóle to nigdy jej nie było... tylko sobie wmawiałem, że go nienawidzę... Uśmiechnąłem się i nachyliłem się, by znowu pocałować go w policzek, ale moje usta natrafiły na coś miększego i cieplejszego.
Chciał mnie pocałować w polik, ale przekręciłem szybko głowę i natrafił na moje usta. Ahh jego są takie słodkie i takie miękkie. Uchylił ze zdziwienia odrobinkę swoje wargi, a ja to egoistycznie wykorzystałem i wepchnąłem się językiem do jego wnętrza. Badałem ostrożnie jego wrażliwe podniebienie, policzki. Trącałem i ocierałem się o jego język. To było wspaniałe... tyle że on w tym nie uczestniczył. Nie odwzajemnił pocałunku... Oderwałem się szybko od niego i gwałtownie razem z nim usiadłem. - Ototou przepraszam, przepraszam, ja nie chciałem... to znaczy chciałem, ale się powstrzymywałem, i już nie mogłem, przepraszam, nie bój się nie skrzywdzę Cię, wiem że to złe, przepraszam braciszku - mówiłem szybko i z lekkim strachem w głosie.
Spojrzałem na niego zaskoczony. - To było - zatrzymałem się, nie wiedząc jak dokładnie to opisać... ze zdziwieniem spostrzegłem, że niesamowicie mi się to podobało – wspaniałe - powiedziałem. Chciał tego... spojrzałem mu w jego zdziwione oczy i wpiłem się mu w usta. Nie umiem się całować... Rozchylił usta, więc wsunąłem mu do buzi swój język i kąpletnie nie wiedziałem co ma robić. Jak on mnie całował nie zwróciłem na to uwagi, jedynie na niezwykłą przyjemność jaka mnie w tedy ogarnęła.
Nie przypuszczałbym nigdy, że mu się to spodoba. Zawsze myślałem, że zabije mnie i nie będę musiał myśleć nad tym uczuciem w jego obecności. Teraz wiedziałem, że to się zmieni. Nic nie robił, tylko tkwił językiem w moich ustach. Nie umie się całować... to dobrze, bo znaczy, że nikogo wcześniej nie miał. Poprowadziłem go przez chwile, a później wsunąłem swój język do jego ust. Zaczęliśmy się namiętnie i z zachłannością całować.
To jest takie cudowne, ale i złe... całuję się z własnym bratem... gdyby to jeszcze była siostra... ale to brat... bardzo przystojny brat, który teraz leży pode mną całkiem nagi... Mmm ekscytujące. Złapał mnie za pośladek i zaczął masować i uciskać. Jęknąłem z przyjemności w jego usta. Nie mam już powietrza. Oderwałem się od niego i spojrzałem zza lekkiej mgiełki w jego oczy, które były przepełnione miłością i pożądaniem - Kochasz mnie? Tak inaczej? - zapytałem prosto z mostu.
-Tak - odpowiedziałem mu szczerze. Nie zamierzam tego ukrywać już przed nim.Pogłaskałem go po policzku - Kocham Cię... w ten inny, niezbyt normalny sposób już od długiego czasu Sasuke. Zawsze myślałem, że mnie zabijesz i wyzwolisz z tego świata... a teraz... teraz chciałby się z Tobą kochać, tutaj i w tej chwili. Wiem, że się nie zgodzisz, i nawet nie wiem po co Ci to mówię... muszę powstrzymać swoje chore zapędy - powiedziałem patrząc mu cały czas w oczy.
Uśmiechnąłem się. Nie będzie tak łatwo Itachi... Wiem, że to nienormalne, ale mi się podoba... oblizałem swoje wargi... nawet nie jest mi zimno... Przejechałem dłonią od jego torsu, w dól po boku i na zewnętrzną stronę ud, a później na wewnętrzną. Nabiłem się mocniej na jego nogę i zacząłem ocierać się o nią sugestywnie. Trzeba nadmienić, że jego noga znajdowała się pomiędzy moimi i ja na niej siedziałem. Polizałem jego usta i złapałem w dłoń jego przyrodzenie na co on jęknął. Ahh piękny dźwięk... patrzyłem z zaciekawieniem na jego twarz i emocje się nie niej malujące. Czysta rozkosz i ekstaza... mmm podnieciłem się jeszcze bardziej. Ruszałem ręką w przód i w tył. Nagle na moją rękę wylała się gęsta biała substancja. Jego nasienie... Ciekawe jak smakuje... dowiem sę tego później... Położyłem ubrudzoną rękę na trawie. Czemu to robię? To złe i chore... ale takie wspaniałe...
Czy ja śnię? Jeśli tak to nie chcę się obudzić już nigdy w życiu... - Sasu..uke... - wydyszałem. Zwalił mi właśnie i na dodatek nie przestał się ocierać swoim kroczem o moją nogę. Ohh braciszku nie wiesz na co się piszesz. - Chcesz tego? - zapytałem i mocniej ścisnąłem jego tyłek, na co mocno się zarumienił.
Kiwnąłem w odpowiedzi głową, ale zaraz potem się zawahałem. - Będzie bolało? - przytaknął, a ja spiąłem swoje mięśnie. - Obiecaj mi, że po tym mnie nie zostawisz... że nadal będziesz mnie kochał - mruknąłem czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Położyłem mu dłoń na policzku. - Ototou kocham Cię... dlatego Cię pożądam, a nie dla zabawy. Nie jesteś dla mnie rzeczą, tylko osobą którą kocham ponad życie. Nigdy Cię już nie zostawię... i nigdy bym Cię nie mógł przestać kochać. Rozumiesz? - kiwnął potakująco głową - Będzie bolało, ale tylko przez chwilę, zobaczysz. - posłałem mu ciepły uśmiech i sięgnąłem do swojego płaszcza. Ledwo go dosięgnąłem, ale udało mi się. Rozłożyłem go na ziemi i położyłem na materiale Sasuke. Sam zawisłem nad nim.
-Braciszku. - powiedziałem spoglądając mu w oczy - Ja też Cię kocham - pocałowałem go w usta. Co ja wyprawiam? Zgodziłem się, by się z nim kochać... to mój brat... mam to gdzieś. Chcę jego bliskości i dotyku tych cudownych rąk na swoim ciele. To jest wspaniałe...
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego czule. Jest taki piękny. Niemalże nagi leży pode mną, z zarumienioną twarzyczką i domagający się pieszczot. Mmm cudowny. Nigdy nie przypuszczałem, że zrobię to z nim... miał mnie zabić... ale to już przereklamowane... Rękami błądziłem po jego ciele, a ustami zawędrowałem na jego sutek który zacząłem lizać i podgryzać, a później ssać. Wyginął się w rozkoszy... ahh samym widokiem i jego jękami można się podniecić. Nagle zagryzł swoją dłoń, chyba by się uciszyć.
-Nie rób tego - poprosiłem odciągając jego dłoń od ust - chcę Cię słyszeć. Nawet nie wyobrażasz sobie jak ślicznie jęczysz. - uśmiechnąłem się.
Zarumieniłem się na jego uwagę - Ale to takie dziwne... i zawstydzające - sapnąłem. Nigdy nie czułem takich cudownych dreszczy, czy tak wspaniałego ciepła rozchodzącego się po moim ciele.
-Przywykniesz - wymruczałem mu do ucha i je lekko przygryzłem. - Nie wstydź się mnie. Chcę słyszeć te jęki i widzieć twoje rozpalone ciało. - zjechałem dłonią na jego przód bokserek. Wyczułem twarde uwypuklenie. Ścisnąłem je lekko na co on wyjęczał moje imię.- Właśnie tak - powiedziałem sunąc językiem w dól po jego szyi. Zsunąłem się jeszcze niżej i ściągnąłem z niego bokserki. Polizałem jego stojącego członka, kilka razy wzdłuóż jego długości. Zassałem się na samym czubku, a później wziąłem go w usta.
-Ahh Ita... chiii - wyjęczałem, czując tę niebiańską rozkosz, gdy zaczął mi obciągać. Nigdy bym się nie spodziewał czegoś tak wspaniałego.
Czułem jak dotyka mojego gardła, ale nadal go sobie dalej wkładałem. Nareszcie wszedł cały. Sam nie wiem jak mi się to udało... Zacząłem go ssać i jeździć po nim językiem. Zaprzestałem na chwilę i włożyłem sobie do ust trzy palce, śliniąc je. Po chwili znowu wróciłem do robienia mu loda. W tym samym czasie, chcąc go przygotować, zacząłem wkładać w niego pierwszego palca. Chyba nawet tego nie zauważył, bo nadal prześlicznie jęczał. Zataczałem w jego nierozciągnięty wnętrzu małe kółeczka by go nie bolało. Zwolniłem tępo obciągania. Gdy tylko myślałem, że ma zaraz dojść, zaprzestawałem na chwilę pieszczoty, co on przyjmował z głośnym jękiem protestu. Dołożyłem drugiego palca. Chyba teraz poczuł, bo się lekko spiął.
- Nie spinaj się tak. Będzie dobrze, obiecuję - powiedziałem na chwilę wyjmując sobie z ust jego penisa. Od razu poczułem, że spełnia moje polecenie i się rozluźnia. Znowu zacząłem mu obciągać. Mmm to jest całkiem przyjemne... Po dłuższej chwili dołożyłem trzeciego palca i rozpychałem jeszcze bardziej jego ciasne wnętrze. Czwartego już nie mogłem dołożyć, więc pomału zwiększałem odległości między palcami. Szybko zacząłem ruszać głową w górę i w dół ssąc go i liżąc. Doszedł, wyginając się w łuk, wprost w moje usta. Połknąłem wszystko i dokładnie oblizałem mu członka z resztek spermy. Mmm - jesteś słodki - mruknąłem podciągając się do góry.
Ahh to było wspaniałe. Nigdy nie czułem czegoś tak cudownego. Oddychałem szybko, łapczywie łapiąc powietrze. Teraz czułem wyraźniej jego palce w moim wnętrzu. To dziwne uczucie, ale zaczęło mi się podobać. Jęknąłem znowu z przyjemności. Zacząłem z przyjemności niekontrolowanie wypychać biodra do przodu. – Ahh - zajęczałem. Mmm musi mu być ciężko... przygryzłem lekko dolną wargę - Ahh Itachi... nie czekaj... dłużej.. ahh - wyjęczałem wijąc się pod nim z rozkoszy.
Nie mogłem już dłużej czekać. Z chęcią go posłuchałem i wyjąłem z niego palce. Uniosłem go na swoje uda, a później podniosłem go i nakierowałem na swojego członka. – Spokojnie - powiedziałem widząc jego przestraszone spojrzenie. Pomału pomogłem mu się opuścić. Jęknąłem gdy wszedłem w niego cały. Scałowałem z jego policzków łzy.Objąłem go w pasie jedną ręką, a drugą zacząłem stymulować mu jego męskość. Mmm tak idealnie mnie oplata ahh pomimo przygotowań wydaje się taki ciasny!
Zamknąłem oczy gdy się na niego nabijałem. Syknąłem cicho z bólu, a z oczu poleciały mi łzy, ale je scałował. Oddychałem przez usta by się uspokoić. Oparłem głowę na jego ramieniu. Pomału przyzwyczajałem się do tego uczucia. Poruszyłem ostrożnie biodrami dając mu znak, że już może, choć nadal bolało, ale dzięki temu, że dotykał mnie... odczuwałem też i przyjemność.
Pogłaskałem go po główce i oderwałem jego twarz od siebie. Pocałowałem go delikatnie, ale i namiętnie w usta. Pomagałem mu się na mnie opuszczać i ze mnie podnosić. Cudowne uczucie. Skończyliśmy się całować, więc zacząłem obdarowywać liźnięciami i drobnymi pocałunkami całe jego ciało, d kąd tylko dosięgałem, tam znajdowały się moje usta. Zaczęliśmy od powolnych pchnięć. Wsłuchiwałem się w jego cudowne ciche jęki i sam do nich dołączyłem. Nic mnie w tej chwili nie obchodziło oprócz mojego kochanego ototou.
Oparłem ręce na jego ramionach i sam wchodziłem jego członkiem w siebie. Ahh to uczucie jest cudowne... Wspaniale... nagle odchyliłem głowę do tyłu, a po moim ciele przeszły niesamowite dreszcze przyjemności. Jęknąłem głośno kierując się po raz drugi na to samo miejsce i ten wspaniały dresz znowu przebiegł po moim ciele. Nie wytrzymam już długo... ahhh czuję jak cały we mnie wchodzi i jak mocno się we mnie zagłębia...
Uśmiech zagościł na mojej twarz słysząc jego tak głośne jęki. Trafiłem właśnie w jego prostatę... mmm ahhh jestem chyba w niebie, choć zasłużyłem na piekło. Cudownie - Ahh Sasuke... - jęczałem. Nie wytrzymałem gdy usłyszałem jak krzyczy moje imię i zaciska mięśnie na moim członku, oblewając mnie swoją spermą. Wytrysnąłem głęboko w nim i oparłem głowę na jego ramieniu ciężko oddychając.
Doszedłem, a on chwilę po mnie. Jestem strasznie zmęczony... Opierałem się o jego ciało, nie mogąc się ruszyć. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, a potem on podniósł mnie z siebie i ułożył na płaszczu. Pocałował mnie w usta i wstał. Patrzyłem na niego spod przymrużonych powiek. Wyciągnął zwój i odpieczętował dwa koce. Wrócił do mnie i się koło mnie położył. Od razu ułożyłem głowę na jego klatce piersiowej, wtulając się w niego.
Uśmiechnąłem się i przykryłem nas kocami. - Jak się czujesz ototou? - zapytałem czule głaszcząc go po główce.
-Dobrze aniki, tylko strasznie mi się chce spać. - odpowiedziałem i ziewnąłem przywierając mocniej do jego ciepłego ciała.
-Idź spać, o nic się nie martw. - pocałowałem go w czółko.
-A jak się obudzę to ty nie znikniesz? - zapytałem niewinnie. Boję się, że jak usnę to on odejdzie... nie chcę tego, chcę z nim być...
Zaśmiałem się cicho - Nie, nie zniknę, śpij, dobranoc. - powiedziałem również zamykając powieki.
-Dobranoc-odpowiedziałem i usnąłem zmęczony.
Również poszedłem spać. Obudziłem się gdy słońce już stało na niebie. Była około dziesiąta. Wyswobodziłem się z jego objęć i wskoczyłem do wody. Opłukałem ciało i po jego wysuszeniu, ubrałem się. Pocałowałem ototou w główkę i poszedłem do lasu.
Obudziłem się nie czując nigdzie przy sobie tego ciepła, przy którym usypiałem. Ze strachem zorientowałem się, że aniki nie ma obok mnie. Jego ubrania też zniknęły... zostawił mnie? To nie możliwe... przecież mówił... głupi dałem się nabrać! Ze łzami w oczach wstałem i dokuśtykałem do gorących źródeł. Wszedłem do jednego i umyłem się w nim. Zostawił mnie... zabawił się i zostawił. Po moich policzkach leciały ciurkiem łzy gdy się ubierałem, już pod drzewem.
Nazbierałem suchego drewna i upolowałem dwa młode króliki. Nazbierałem też parę ziół dla dodania smaku. Wróciłem z tym wszystkim na polankę gdzie był on... mój ukochany młodszy braciszek. Upuściłem wszystko co trzymałem gdy zobaczyłem go płaczącego i ubierającego się pod drzwem. Podbiegłem szybko do niego i złapałem jego policzki w dłonie. - Braciszku, co się stało? - zapytałem przestraszony.
-I..itachi? - popatrzyłem na niego z niedowierzaniem... on tu jest! Nie zostawił mnie! Wtuliłem się w niego nadal płacząc - Przepraszam... ja myślałem, że.... mnie... przepraszam – wydukałem.
Przytuliłem go mocno do siebie. - Sasuke, braciszku, już nigdy Cię nie opuszczę, przyrzekam... tylko... zechcesz ze mną być? Wiesz, że nie mogę wrócić do wioski... odejdziesz ze mną? Chcesz ze mną żyć? Ja zrozumiem jeśli odmówisz, więc się nie martw. - powiedziałem patrząc mu w oczy.
-Aniki... chcę z tobą być... chcę... odejdę z tobą. Chyba nie powinienem nawet tego mówić. Wczoraj dałem Ci, jak mam nadzieję, wyraźny znak tego co do Ciebie czuję-powiedziałem rumieniąc się.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem go w jego słodkie usteczka. Tak teraz już na zawsze będziemy razem. Na zawsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ann dnia Czw 0:23, 07 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 13:08, 06 Cze 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Oki, to może rozłożymy to na czynniki pierwsze?

Cytat:
Czuję jego chakrę... Jest tak blisko... wreście go zabiję... Po tylu latach, nareście zatopie klingę w jego ciele.

"wreszcie", "nareszcie" - chyba nic więcej nie musze dodawać?

Cytat:
Mmm ciepła woda.

Przecinek po "Mmm".

Cytat:
Wypadłem zza krzaków i... straciłem ziemię spod nóg... wpałem z głośnym pluskiem do wody.

"wpadłem".

Cytat:
Coś, a raczej ktoś wpadł do wody... skupiłem się i wyczułem chakre..

"chakrę" i jeszcze jedna kropka na końcu.

Cytat:
Sasuke? Zdziwiłem się... co on tu robi?

Sasuke?, zdziwiłem się. Co on tu robi?

Cytat:
Dzieki chakrze stanąłem na wodzie i spojrzałem na niego wyniośle.

"dzięki"

Cytat:
-Nareszcie się spotykamy Itachi - powiedziałem z pogardą-Stań ze mną do walki! Tu i teraz!-wrzasnałem, łapiąc za katane.

— Nareszcie się spotykamy Itachi — powiedziałem z pogardą. — Stań ze mną do walki! Tu i teraz! — wrzasnałem, łapiąc za katanę.

Cytat:
-Mam wstać? - zapytałem się go.
-To chyba oczywiste - prychnąłem.
-Ok. - wzruszyłem ramionami i podciągnąłem się stając, tak samo na powierzchnio wody, jak on i go obserwowałem.


— Mam wstać? — zapytałem się go.
— To chyba oczywiste — prychnąłem.
— Ok. — Wzruszyłem ramionami i podciągnąłem się stając, tak samo na powierzchni wody, jak on i go obserwowałem.

Cytat:
Nie będę go atakował gdy nie ma broni... czekałem spokojnie aż wyjdzie.

przecinek po "atakował". I "czekał" z dużej.

Cytat:
Westchnąłem i spojrzałem na niego obojetnie po czym zaczerwieniłem się.

Westchnąłem i spojrzałem na niego obojetnie, po czym zaczerwieniłem się.

Cytat:
-Zwariowałeś idioto!? - Wrzasnąłem odwracjaąc się do niego tyłem.

— Zwariowałeś, idioto!? — wrzasnąłem, odwracając się do niego tyłem.[/

Cytat:
Nagle zamarłem czując jak obejmują mnie czyjeś ramiona...

Nagle zamarłem, czując jak obejmują mnie czyjeś ramiona.

Cytat:
-No co, przecież sam chciałeś abym wstał... - powiedziałem opierając brodę na jego ramieniu.

— No co, przecież sam chciałeś abym wstał — powiedziałem, opierając brodę na jego ramieniu.

Dość, nie. Więcej nie zrobię. Daję sobię spokój. Tekst nadaje się totalnie, całkowicie do zbetowania. Brak spacji przy dialogach, literówki, nadmiar "...", to tylko najmniejsze błędy, ale za to największa ich ilość.
Co do scenki - chichotałam jak głupia przez większość, wybacz, ale jak dotarłam do "lodzika" już nie potrafiłam się powstrzymać. Brak ci tego czegoś, by napisać dobry stosunek. Po pierwsze, na pewno są lepsze odpowiedniki na "lody".
Poza tym zdecyduj się na jedno, albo "aniki", albo "braciszku", poza tym Sasuke nie wołałby do Itachie'ego już "aniki", lecz "onii-san". Jest starszy, ma więcej niż dziesięc lat i zasada się zmienia, niż gdy był młodszy. Jakoś tak to było.
Dobra, już kończę, bo uciekniesz. Very Happy

Sama historia była słodka i nie mam nic przeciwko niej. Podobała mi się. Dopracować ją tylko i będzie jak ulał. Zawsze lubiłam Itachi'ego i nigdy nie wątpiłam w jego miłość do rodziny. Podejrzewałam, że ktoś jeszcze maczał palce w morderstwo klanu.
Ale to nie o tym ta historia, związek braci jest zakazany, ale oczywiście co zakazane to najsmaczniejsze i pewnie dlatego ten smaczek jest tak popularny.
Pomimo błedów, czekam na coś więcej z tego paringu.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Czy będzie druga część? - Wysłany: Wto 16:32, 06 Maj 2014  
Natalia
Gość








Czy zrobisz jeszcze jedno najlepiej drugą część Laughing Very Happy Smile Surprised Plis.Prosę.Plis.Proszę.
 
Powrót do góry  

  Forum Strona Główna -> +18 -> [M] Na zawsze [Naruto; ItaSasu] Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin